Kilka słów o czymś, co nigdy nie było miłością

Obudziłam się dziś w pustym łóżku. Z zimną pościelą i chłodem samotności w sercu. Zaparzyłam kawę z cynamonem i kardamonem, a potem zaczęłam tęsknić.

Za nim.

Za jego dotykiem.

Dłonią w zagłębieniu talii pod puchową kołdrą i smakiem wina w kieliszkach, które kupił z myślą o niej.

Garść wspomnień i szczypta nostalgii.

Zostawiła na kruchym szkle odcisk palców, którego nie zmyje ciepła woda ani jego szczery żal za błędy przeszłości. Zostawiła siebie w jego sercu i zrolowane skarpetki wciśnięte w kąt pokoju. Podatek od przyjemności.

Zafundował jej emocjonalny roller-coaster, poczęstował smakiem łez wylanych za mężczyzną i nauczył nigdy więcej nie płakać z tego powodu.

Można nie mówić o przeszłości. Milczeć, starając się zapomnieć albo udawać, że już nie pamiętasz nic. Ale to wróci, uwierz mi. Odkurzone wspomnienia i kufry pocałunków bez smaku.

Nie umiałam wtedy dzielić wspomnień z drugą kobietą. Myślałam, że nie pamiętał już barwy jej głosu, zapachu włosów ani dotyku dłoni na nagiej skórze. Ale kiedy mówił o niej, wiedziałam, że to nieprawda. Uczyłam się wtedy nie czuć bólu.

Lubił kobiety w szpilkach zamiast stanika. Nie prosił o nic. Nie znosił pruderii. Potrafił pięknie pisać o marzeniach, których nigdy nie zechce spełnić. Zawsze mówiłam do niego: Skarbie.


Więc to jednak potrafi boleć.

Tęsknota. Flashbacki z przeszłości. Twoje wspomnienia, w których mnie zabrakło.

Wiesz, chyba najgorsze było między nami to, że ja wtedy byłam Twoja, ale Ty nigdy nie byłeś mój.

Miał pachnieć bez i dzika róża.