Kilka prywatnych słów ode mnie dla Was
Pierwsze opowiadanie napisałam w wieku 11 lat. Wyrwałam kartkę z zeszytu do matematyki, usiadłam przy biurku i po prostu zaczęłam pisać. Nawet nie pamiętam o czym. Zatytułowałam je Przygody Basi Mrozik, wydrukowałam na kilkunastu stronach A4 i pokazałam koleżance, a potem chciał je przeczytać każdy z mojej klasy. Były zapisy, kolejki, oczekiwanie tłumu. Pewnie do dziś zachowałam jakąś kopię, gdzieś na płycie, w jakimś miejscu, ale nawet nie wiem, czy jest sens szukać, bo, prawdę mówiąc, opowiadanie było kompletnie bez sensu. To był luty. Pewnie wymroziło mi mózg.
Ale wiecie, wtedy, z tą kartką w kratkę i dłonią ubrudzoną granatowym tuszem, byłam sobą. Od tego opowiadania wszystko się zaczęło. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że to, co robię, nazywa się pasją.
Piję teraz kawę. Czarną, mocną i gorzką. Na godzinę zaszyłam się w kącie z laptopem na kolanach i pozwalam myślom płynąć. Pobudzone kofeiną wirują w tańcu wspomnień i pragnień – gotowe, by je zapomnieć, przelane na papier. Tak tworzę. W zabałaganionym pokoju, stosem nietkniętych podręczników przed egzaminem i warzywami, których nikt nie obrał do obiadu.
Często towarzyszą mi wyrzuty sumienia. Bo powinnam zająć się czymś konstruktywnym. Przeczytać kolejną ustawę, która nigdy mi się nie przyda albo powtórzyć słówka na angielski, które i tak zapomnę. To pisanie jest przecież takie bez sensu – te teksty giną gdzieś w formatach plików tekstowych, marnuję tylko bajty i swój czas. Powinnam bardziej przyłożyć się do pracy – za pisanie nikt mi przecież nie zapłaci.
I czasem faktycznie ulegam. Odkładam komputer i chowam notatniki. Wypożyczam książki z biblioteki i w końcu mogę wybrać się na wieczorny spacer. Ale wtedy zewsząd czuję bodźce, chłonę inspiracje i jestem jak pióro, któremu wycieka atrament – potrzebuję kartki.
Cieszę się, że jesteś i mnie czytasz. To moje poletko, na którym wysiewam swoje myśli, hoduję emocje i do którego uciekam, gdy mi smutno. To mnie relaksuje. Kiedy piszę, czuję, że żyję, choćby nawet pewna cząstka mnie umarła, bo rzucił mnie kolejny chłopak albo życiowa miłość nawet nie zna mojego imienia. Odczuwam potrzebę pisania – splatania fikcji z moją codziennością, łączenia pamiętnika z najgłębszymi fantazjami. Nie wszystko, o czym piszę, jest prawdą, ale wszystko na prawdzie wyrosło. I odsłaniam Wam tu kawał mojego serca, mimochodem, choć zawsze będę pisać dla siebie.
*
Lubię piękne słowa. Lubię uczyć się słów. Czasem siadam w fotelu przy oknie i szukam w słowniku zgrabnych kompozycji liter. Zapamiętuję wyrazy. A potem wplatam je w zdania, które płyną prosto z serca. Czasem błądzę po krawędziach znaczeń. Bawię się hasłami, krzyczę emocjami i mówię to, czego nie mam na myśli. Wieczorami żyję pasją. Namiastką marzeń, których nie zdążyłam wypowiedzieć na głos. Jestem sobą za kurtyną słów utkanych z inspiracji.
Witaj, rozgość się. Zaparzę Ci kawę.