Spowiedź smutnej duszy

Napisz coś. Cokolwiek.

Żeby zagłuszyć smutek w sercu. Żeby zaplamić niemy krzyk strugą szczęścia. Żeby namalować obraz życia jeszcze raz; lepiej, odważniej, tak jak w snach – feerią barw.

Napisz, dlaczego płaczesz. Nocą, gdy nikt nie patrzy, zwijasz się w swoją beznadziejność. Szepczesz sekrety do pudełka czekoladek, karmisz toksyczny związek i spalasz się po kawałku. Napisz, dlaczego kłamiesz i boisz się słów, które nic nie znaczą.

Napisz, jaka byłaś, jaka jesteś i jaką osobą chcesz być. Napisz, dlaczego nie umiesz tego napisać. Przyznaj się, dlaczego widzisz siebie lepszą, niż jesteś w oczach innych, a potem zawiązujesz im oczy przepaską naiwności i udajesz, że nie istniejesz.

Napisz, dlaczego tyle pięknych słów ma w sobie gorycz. Dlaczego nosisz w sercu drzazgę i ślad zdeptanych uczuć na bruku. Dlaczego przywilejem burzy jest tęcza i kto nauczył cię upadać.

Napisz, dlaczego dzisiaj rzucisz wszystko, a jutro odbudujesz portret swojej codzienności z odłamków roztrzaskanych dni. Dlaczego dławisz się ułudą dobra na kredyt i spłacasz długi walutą zła.

Napisz, dlaczego jesteś sama, skoro dziś masz kogoś, kto na ciebie czeka z ciepłem dłoni. Napisz, dlaczego nie umiesz nie zachłysnąć się życiem i dlaczego wciąż tkwisz w kalendarzach, które spalił czas. Napisz, dlaczego pijesz, ćpasz i palisz, skoro co wieczór powtarzasz, że już nie należysz do tego świata, skoro wciąż nie chcesz i wciąż ciągle to samo. Napisz, dlaczego kochasz zawsze pod warunkiem.

Miało być o mnie. Ale nie potrafię być sobą bez siebie.

*

Mogłam być dziś z Tobą, całować Cię późną nocą przy mieniącej się kolorami fontanny na wrocławskiej Pergoli, a potem pić piwo na Wyspie Słodowej w ciepłe popołudnie. Mogłam walczyć o Ciebie mocniej, ale wybrałam walczyć o mężczyznę, przy którym dziś budzę się i zasypiam z pustymi puszkami chowanymi po kątach.

Mogłam być dobrym prawnikiem, zanim zaczęłam chcieć być dobrą matką. W efekcie ani nie potrafię być matką, ani nie jestem prawnikiem.

Albo mogłam teraz zagryźć wargę, zerkając zalotnie na gościa z Francji z ławki obok i udawać, że umiem się pieprzyć, a potem zagryzać croissantami wyrzuty sumienia.

Zamiast walczyć o Ciebie, walczyłam o J., ale w tym wszystkim – w całym tym pragnieniu bliskości, w całej nienawiści do samotności, zapomniałam walczyć o siebie. I przegrałam.

*

Napisz, co daje Ci siłę. I dlaczego wybrałaś być nikim.

Mogłam pójść dalej, ale chyba wolę rozgrzebywać rany. Albo nie, w sumie, to naprawdę chcę przelecieć tego gościa z ławki obok, ale jestem zbyt brzydka i zbyt leniwa, by to zmienić. Więc będę użalać się nad sobą do dnia, w którym umrę zapomniana, albo przywalę sobie patelnią w twarz i zacznę nadążać z życiem.

Być tu i teraz. Szczęśliwa. Piękna i dobra. Być bardziej zamiast więcej. Być sobą zamiast kimś.

Reset.

Follow my blog with Bloglovin