Dzień, w którym przestałam spełniać swoje marzenia

Siedziała naprzeciwko mnie w tramwaju linii 23 i gawędziła z koleżanką. Wyglądała dokładnie jak ja w jej wieku. Nieśmiała, niepewna swojej urody, z okularami przysłaniającymi naturalne piękno rysów jej dziewczęcej twarzy. Mówiła, że nie chce iść do najlepszego liceum w mieście, mimo że jest zdolna i z pewnością ambitna. Chciała wybrać przeciętność – ze strachu. Bała się presji rówieśników, rywalizacji i braku przyjaciół. Słuchałam jej słów i czułam, że jest podobna do mnie; i też potrzebuje anioła, który szepnie jej do ucha sekret.


Byłam dokładnie w jej wieku, kiedy wybrałam najlepsze liceum w okolicy, mimo strachu rodziny, że sobie nie poradzę albo przytłoczy mnie ciężar stresu. Skończyłam tę szkołę z wyróżnieniem i paczką zaufanych przyjaciół, z którymi wypaliłam niejedną paczkę fajek i wypiłam niejedną wódkę na murku. Chciałam błyszczeć w towarzystwie, być elitą. Odpuściłam lekcje w szkole na rzecz imprez. Powiedziałam sobie, że mogę być szarą kelnerką na wypizdowiu, jeśli tylko będę mieć wokół siebie ludzi, których kocham.

Nie mam już wokół siebie tych ludzi i chcę siedzieć przy stole, do którego kelnerka podaje foie gras pod beszamelem. Mogłam być w tym miejscu, gdybym zamiast na murku spędzała czas w bibliotece. Mogłam zdobyć więcej, gdybym wyjechała na uczelnię większych możliwości, zamiast zrezygnować z marzeń dla tych, którzy ciągnęli mnie w dół.

Chcesz znać sekret? 90% znajomych z gimnazjum/liceum nie zobaczysz już nigdy więcej. Po czasie zorientujesz się, że trzymając się kurczowo ludzi, którzy kiedyś i tak ruszą własną ścieżką, przegapiłaś swój pociąg do sukcesu. Będziesz tkwić w swoich pięknych wspomnieniach na tej stacji do dnia, w którym znajdziesz w sobie siłę, by ruszyć na pieszo w kierunku własnych marzeń, ale i tak zostaniesz daleko w tyle. Będzie to mozolna i wyczerpująca praca od podstaw, okraszona żalem, że mogłaś wszystko, ale źle uszeregowałaś priorytety. Może kiedyś dasz radę, może jesteś silniejsza ode mnie i masz odwagę, by sobie wybaczać – nie wiem; ale o jedno Cię proszę, nie popełnij tego błędu co ja. Nie rezygnuj ze swoich marzeń dla innych osób. Oni i tak kiedyś odejdą.


Zmarnowałam kilka lat życia i spaliłam garść fantastycznych marzeń tylko dlatego, że pozwoliłam kilku ludziom, dla których teraz nic nie znaczę, zablokować moją energię, wolę walki i ambicję do pracy. Zatrzymałam się na etapie, w którym wpada się w używki, by osłodzić sobie codzienność, zamiast walczyć o lepsze jutro, bo mogę.

Może miały pozostać tylko marzeniami, bym mogła całe życie podziwiać ich piękno. Bym mogła tęsknić i wzdychać do nich co wieczór, bym mogła napawać się idealnym wyobrażeniem o przyszłości osnutej ich powabnym czarem. Może miałam nigdy nie przekonać się, że te marzenia to iluzja, że nic nie były warte, że spalałam się na darmo i zostałam wyczerpana z niczym. Może tak jest lepiej. Może są marzenia, których nie wolno nam spełniać.

Może miałam wyjść za mężczyznę, z którym dobrze mi się spędza życie, a pozwolić odejść temu, którego szczerze kochałam. Może tylko dzięki temu ta piękna miłość mogła przetrwać? Może z bliska moje uczucie zbledłoby, ostygło i rozczarowało mnie?

Może spotkam go kiedyś. Może odnajdzie moje nazwisko w sieci i przyjdzie do mojej kancelarii prosić o poradę. Odnajdę w jego ciemnokarmelowych oczach przywiązanie, którym kiedyś go darzyłam, a na skórze jego dłoni poczuję żal za dniami, które stracił beze mnie. Jeżeli kiedyś go spotkam, nie pęknie mi serce – już dawno rozbił je w drobny mak. I tylko dlatego, że powiedzieliśmy sobie w życiu o jedno zdanie za mało, ja utknęłam z człowiekiem, którego nie kocham, a on po prostu jest sam.

Może powie mi, że żałuje – właśnie wtedy, gdy będę leżeć na jego nagim torsie, a on będzie głaskał moje ramię opuszkami palców. Może to będę ta jedna jedyna noc, której nigdy sobie nie wybaczę? A może to też na zawsze pozostanie moim marzeniem, bo rzeczywistość piękniej wygląda w wyobraźni.

A może utknę już do końca życia w tramwaju linii 23, szepcząc nastolatkom rady, których nie potrzebują.

Nie wiem…


Lubię wiosnę. To zawsze zwiastun nowego początku.