O kobiecie, która nie była szczęśliwa
Jest 23:49. Jestem pijana. I nie wiem, od czego mogłabym zacząć.
*
Wróciłeś z pracy i odpaliłeś komputer – przeglądasz tego bloga i wiesz, że jest o Tobie. Gdzieś na biurku postawiłeś puszkę z piwem. Gdzieś w zakładkach kilka stron z treściami dla dorosłych. Masz wrażenie, że tak dobrze mnie znasz, a ja nic o Tobie nie wiem.
Zastanawiam się, jak wyglądałabym przy Tobie. Na Tobie. Pod Tobą. Czasem nie potrafię sobie wyobrazić naszej znajomości na etapie łóżka, ale gdyby go osiągnęła, nigdy by z niego nie wyszła. Nie moglibyśmy pójść dalej. Nie mógłbyś zabierać mnie na kolacje w każdy piątkowy wieczór. Nie mógłbyś trzymać mnie za rękę, gdy mi smutno i nie byłbyś pierwszym, któremu się z tego zwierzam.
Może nawet byłoby Cię stać na prawdziwy pierścionek z brylantem, ale nigdy nie mógłbyś go dla mnie kupić. Mam już pierścionek zaręczynowy. Za 50 zł, z katalogu, i sama go sobie wybrałam.
*
Opowiem Ci bajkę, która nie będzie szczęśliwa; tak jak kobieta, o której mowa. Czuła się samotna nawet jako żona – u boku mężczyzny, który jej nie doceniał i nawet nie próbował zrozumieć. Poznała kogoś, kto zauroczył ją bez granic. Zawsze nienagannie ubrany, w eleganckim garniturze i uprasowanej koszuli seksownie opinającej wysportowane ciało. Bogaty przedsiębiorca z analitycznym umysłem i hojnym gestem do spełniania zachcianek wybranki. Mógłby mieć jeszcze milion innych zalet, ale wszystkie przyćmiło to, że po prostu troszczył się o nią. I to właśnie ona zdradziła. Bo odnalazła w innym to, czego jej brakowało.
I dzisiaj, pewnie jest już po północy, stoję sama na moście wpatrując się w niespokojną taflę wody pod moimi stopami. W ręku trzymam tę cholerną szpilkę, a rajstopy mam już całe podarte, ale jestem zbyt pijana, by o tym myśleć. Napisałam do Ciebie krótką wiadomość – jeszcze krócej pomyślałam, zanim ją wysłałam. Chciałam uciec. Chciałam Cię pocałować. Ale dzięki Bogu, byłeś dalej niż mogła dosięgnąć Cię moja głupota.
Za chwilę wrócę do domu, wystukam te słowa na klawiaturze, a potem będę pieprzyć się z moim narzeczonym trzy razy bez opamiętania. Zupełnie jak dawniej. Zupełnie jak wtedy, gdy zaczynałam się w nim zakochiwać.
Bo pokusy są po to, aby przypominać nam, jak wiele mamy do stracenia.