Ogarnij się na wiosnę! – mój pierwszy, mały projekt

Dzień dobry. Kocham wiosnę.

Rozpoczynając pracę nad blogiem, nie do końca wiedziałam, w którą stronę będzie ewoluował. Dziś, po kilku miesiącach blogowania, mam już pewną koncepcję, jakie treści chciałabym na nim publikować. Tak jak pisałam w tym poście, uwielbiam bawić się słowem i wyrażać w nim emocje, które krzyczą we mnie. Czuję jednak lekki niedosyt, skupiając się tylko na szortach w formie dziennika. Fajnie jest mieć swoje miejsce w sieci, stylizować je na prywatny zakątek i zapraszać gości, by podglądali twoje życie, inspirowali się bądź udzielali porad. Mój blog to ja. Dlatego też postanowiłam, że stanie się on również platformą pomocną mi w samorozwoju, uporządkowaniu przestrzeni wokół mnie i narzędziem organizacji czasu. Nie jestem typową blogerką lajfstajlową – moja twórczość chyba na zawsze pozostanie nieskategoryzowana. W najbliższym czasie planuję także zmianę wizualną szaty graficznej – w końcu w ładnie urządzonym mieszkaniu przyjemniej spędzać czas i nie wstyd gościć znajomych. 🙂

Wraz z nadejściem kwietnia postanowiłam skupić się na porządkach w moim życiu. Wybrałam kilka sfer, nad którymi chciałabym popracować i stopniowo wprowadzę w nich zmiany, które wpłyną na jakość mojej codzienności. Zaniedbałam trochę siebie, mieszkanie i relacje z najbliższymi na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy i lat, a wiosna to dobry moment, by poustawiać wszystko na właściwe tory. W końcu o tej porze roku wszystko budzi się do życia – obudźmy się i my! Nowy początek, świeży start. Na stoliku do kawy wdzięczą się żółte tulipany w rustykalnym dzbanku, o poranku witają mnie promienie słońca. I uśmiech! 🙂

1. Badania lekarskie

W ubiegłym miesiącu odwiedziłam lekarza rodzinnego i ze skierowaniem pobiegłam na podstawowe badania. Podobny przegląd zdrowotny staram się przeprowadzać raz w roku – w wieku do 35 lat zalecane są regularne kontrole przynajmniej raz na dwa lata. Na szczęście wyniki morfologii wyszły w normie, a lekarze specjaliści tylko rozwiali moje obawy. Wykonałam także analizę pierwiastkową włosa – to dość kosztowne badanie, które pozwala na wyznaczenie pierwiastków toksycznych w organizmie. Niestety, moje tendencje zdrowotne zmierzają ku osteoporozie, dlatego też wskazana jest zmiana trybu życia na bardziej aktywny i zdrowszy. 🙂

2. Zdrowe odżywianie

To oczywiście wyświechtany frazes, ale w tym przypadku pasuje idealnie. Zaraz po świętach wprowadzam do swojego jadłospisu zalecenia lekarskie i rozpoczynam miesięczną dietę. Niestety, żeby uporać się z wysokim poziomem cukru, muszę nie tylko zrezygnować ze słodyczy, ale też z owoców i miodu. Na talerzach królować będą warzywa w każdej postaci – od soków, po zupy i duszone specjały. Największe wyzwanie przede mną to zero kawy, od której niefortunnie jestem uzależniona. 😉 W zamian otrzymam więcej snu, a więc podwójna korzyść! Aby wspomóc oczyszczanie organizmu, zamierzam pić napar z pokrzywy, bowiem wykazuje on działanie silnie antyoksydacyjne oraz zielone herbaty. Otrzymałam też plan suplementacji witaminami, a ponadto w codziennej pielęgnacji korzystać będę tylko z kosmetyków naturalnych.

3. Fitness – pierwsze kroki

Wstyd się przyznać, ale po mojej nastoletniej kondycji nie ma już śladu. Ciąża i brak aktywności fizycznej skutecznie rozleniwia i na treningi z dawnym obciążeniem nie mam już szans. Muszę przekonać się do metody małych kroczków. Próbowałam kilku ćwiczeń pilates z Cassey Ho i… przepadłam! Wydrukowałam sobie plan dla początkujących ze strony Blogilates, udekorowałam kilkoma motywacyjnymi zdjęciami pięknych pań w skąpym bikini i nie mogę się już doczekać, kiedy zacznę ćwiczyć! Zwłaszcza, że zaczęłam od zakupów i zaopatrzyłam się w wygodny sportowy stanik, różową matę i urocze hantelki. 😉 Dodatkowo, codziennie rano uczę się jogi – to tylko kwadrans dla mnie, w którym mogę się wyciszyć, zrelaksować i powitać dzień z pozytywną energią.

4. Wiosenne porządki w mieszkaniu

W końcu udało mi się wcielić minimalistyczne trendy w praktyce. Pozbyłam się sentymentów, a co za tym idzie, wielu niepotrzebnych przedmiotów z domu. Nie mam skrupułów, by wyrzucić pęknięty kubek z ładnym nadrukiem, sprzedać książki, których nigdy już nie przeczytam, ani spakować do worka połowy szafy. Prawdę mówiąc, wyrzucanie sprawia mi frajdę! 🙂 Czuję się lżejsza i spokojna wewnątrz, kiedy rozprawiam się z nieużywanymi gratami. Wykorzystałam też planer wiosennych porządków od Dobrze Zorganizowanej i powoli przywracam mieszkanie do stanu używalności. Zostało mi już kilka największych żab do zjedzenia, które odłożyłam na pierwszy tydzień kwietnia (do świąt zdążę!) i moja przestrzeń będzie lśniła czystością.

5. Wyzwania fotograficzne

Zawsze podziwiłam znajomych, którzy odnaleźli pasję w fotografii i z zazdrością zachwycałam się ich zdjęciami. Ujmowało mnie, jak wykorzystują światło, bawią się kolorami i potrafią wydobyć artyzm ze zwykłej solniczki na stole. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się zgłębić techniczne tajniki posługiwania się aparatem, a jednym ze źródeł wiedzy, do których sięgnę, będzie z pewnością blog Jest Rudo – kopalnia ciekawostek i porad zarówno dla amatorów, jak i profesjonalistów. Natalia organizuje wiosenne wyzwanie fotograficzne, które może być dobrym początkiem mojej spontanicznej przygody z fotografią. Spróbuję wycisnąć jak najwięcej się da z mojego ajfona (w końcu nie tylko sprzęt decyduje o dobrym ujęciu!) i skuszę się też na wyzwanie 100 happy days, o którym z pewnością już słyszeliście.

Co poza tym?

Spełniło się moje życiowe marzenie – do Polski dotarł H&M online! Serio, ta sieciówka to moje wybawienie – nie muszę latać jak kot z pęcherzem po trzech piętrach galerii handlowej, skoro wystarczy, że wejdę do jednego sklepu i znajdę w nim wszystko, czego potrzebuję za stosunkowo niewielką kwotę. A teraz nawet nie muszę wychodzić z domu! Szykują się małe zakupy z tej okazji, ale tylko małe, bo jestem na shoppingowym odwyku. 😉 Odpuścić muszę też trochę z romansidłami, które masowo wypożyczam z biblioteki, a zamiast tego popracować nad rozwojem syna. W nagrodę mam nadzieję otrzymać pierwszą w całości przespaną noc od… 1,5 roku? Zaczynamy także wspólnie czytać kolejną książkę po angielsku – takie literackie wash&go; może dorzucę też jakiś kodeks, na dobranoc, żeby szybciej usnął.


 

Uff, brzmi ambitnie. Satysfakcja z realizacji wyznaczonych zadań skutecznie motywuje mnie do działania. I wiosna! Czas na spacer. I ostatnią kawę.