Dzień, w którym poczułam się jak księżniczka
Zawsze marzyłam o tym dniu, wiesz? Jako mała dziewczynka śniłam o przystojnym mężczyźnie, który będzie mnie mocno kochał. Myślałam, że znaczy to mniej więcej tyle: oświadczy się pod Wieżą Eiffla, a potem zabierze do ekskluzywnego pokoju w hotelu, gdzie stąpając boso po czerwonych płatkach z róż oświetlonych płomieniem świec na podłodze, popchnie na łóżko, całując.
Miałam w myślach założony scrapbook, w którym, jak Blair Waldorf z Gossip Girl, zaplanowałam suknię ślubną w balowym stylu i wiedziałam dokładnie, że tego dnia poczuję się jak księżniczka.
Dziś mam męża, który nie oświadczył mi się wcale w taki sposób, a na ślub włożyłam prostą suknię w stylu boho. Ten dzień dał mi dwie ważne lekcje:
1) Miłości nie mierzy się ilością wycieczek do Paryża
2) Nie potrzebujesz księcia, żeby poczuć się jak księżniczka
O niedocenianej dobroci
Zaparzyła mocną herbatę o zapachu bergamotki w starym imbryku po babci. W jej dłoniach zabrzęczały filiżanki z kruchej porcelany z bladoróżowym, kwiatowym motywem. Dom pachniał miłością i ciepłym plackiem drożdżowym z jagodami, a przez okna przesłonięte jedwabną zasłonką wlewało się jesienne, zachodzące słońce. Podłoga w sieni zaskrzypiała – dzieci naniosły trochę błota z łąki, ale to nic, posprząta później, a teraz napiją się herbaty i porozmawiają o tym, co dobrego ich spotkało.
Dlaczego jesteś smutny? | Summer time
Zapytałeś mnie, czy go kocham, a ja odpowiedziałam: nie wiem. Napisałam potem o tym jeden z miernych tekstów na bloga, który dziś łapie więcej pięknych, gorzkich i szczerych słów, niż kiedykolwiek odważyłam się wpisać do szuflady. A jednak nadal nie potrafię robić tego dobrze i nie wiem już, kim jestem, bo w każdym wcieleniu jestem po prostu przeciętna. Nikt nie nauczył mnie nigdy być przeciętną, nikt nie pozwolił mi w to nawet wierzyć. Próbuję znów odnaleźć szczęście; pośród chaosu moich myśli utkanych z rozczarowań.
Jedno słowo, jeden uśmiech
Siedziała samotnie w chłodne popołudnie na ławce w centrum miasta. Delikatnie przygryzała ołówek w kąciku perłowych ust, a wiosenny wiatr rozwiewał jej włosy do tyłu. Otaczały ją barwy odrestaurowanych kamieniczek i gwar tętniącej życiem starówki. W tle cicho brzmiały łagodne dźwięki gitary. Wyjęła notes i w jednym słowie próbowała uchwycić magię chwili. Cały spokój, który spływał po jej duszy w rytm strun drgających za jej plecami.
Bądź wystarczająco dobry – czyli co zyskałam dzięki projektowi „Ogarnij się na wiosnę!”?
Sesjo. Dziękuję, że jesteś i znów zaskoczyłaś mnie jak zima kierowców. Obiecuję, że za rok dotrzymam ubiegłoroczne postanowienie i nie zostawię wkuwania pierdyliarda paragrafów na dzień przed egzaminem. Z poważaniem, nalej mi kawy.
Przede mną burzliwy okres – maraton nauki do egzaminów. W tym roku postanowiłam nie zmieniać zwycięskiej taktyki i ponownie zostawić wszystko na ostatnią chwilę wraz z zapasem energetyków, który nie pozwoliłby nawet niedźwiedziowi zapaść w zimowy sen. Z tej okazji przepraszam, że ostatnio rzadko zaglądam na Wasze blogi i rzadko nadążam ze swoim. Dziś publikuję ostatni tekst przed dłuższą przerwą, lekki misz-masz przemyśleń z ubiegłych dni, a potem wracam do podręczników.
A trzeba było zostać inżynierem…
O mnie
Lubię piękne słowa. Lubię uczyć się słów. Czasem siadam w fotelu przy oknie i szukam w słowniku zgrabnych kompozycji liter. Zapamiętuję wyrazy. A potem wplatam je w zdania, które płyną prosto z serca. Czasem błądzę po krawędziach znaczeń. Bawię się hasłami, krzyczę emocjami i mówię to, czego nie mam na myśli. Wieczorami żyję pasją. Namiastką marzeń, których nie zdążyłam wypowiedzieć na głos. Jestem sobą za kurtyną słów utkanych z inspiracji.
Mam 22 lata, lubię kawę i kocham życie.
Spełniam marzenia. A Ty?